Zbiór 3 opowiadań o przygodach Żabki Ludwiki

Opowiadania wzbogacone są piosenkami łatwymi do zapamiętania. Nuty i teksty piosenek zawarte w książeczkach.

O ŻABCE LUDWICE I MODNYCH UBRANKACH (fragment)


Był nad sadzawką zapowiedziany
Dzień sportów wodnych rok planowany.
Dużo atrakcji, zawodów wiele
Miało się odbyć w drugą niedzielę.
Myśli Ludwika z wielkim zapałem,
Jak oczaruje nowym ubraniem.
„Nikomu zatem ani słowa
Nie szepnę ja, ani znajoma sowa”.
Program turnieju, według uchwały,
Wręczył Ludwice borsuk nieśmiały.
„Oj – będzie gwarno, oj – będzie tłumnie,
Ścigać się w wodzie będę podwójnie.
Świetnie wypadłam w popisach próbnych
I przyznać trzeba, nie ma mi równych”.
Nagle Ludwika słyszy pukanie.
To sowa Kaja. „Co za spotkanie!
Kaju kochana, nie zdradź się słowem.
Ja o ubrankach też nic nie powiem.
Myślą tą bardzo jestem przejęta
I tym, co mówić będą zwierzęta,
Kiedy tak ujrzą mnie kolorową,
Żółto-niebieską i malinową,
Bo do tej pory przez rok już prawie
Niknęłam całkiem w zielonej trawie.
I już nie będę zielono-bura,
Tak jak stworzyła mnie natura.

O ŻABCE LUDWICE I NOWYCH BUCIKACH (fragment)


Szewcem był kundel podwórkowy,
Sumienny bardzo i rzeczowy.
Nie szczekał dużo i nie warczał,
Nawet gdy kot mu ciągle miauczał.
Sam mistrz Dratewka go przysposabiał
Do fachu, w którym skromnie zarabiał.
Rzecze Fafik: „Z kolekcji letniej mi zostały
Bardzo wygodne trepki i zwykłe sandały.
Mają szerokie przody, a w pięcie są wąskie.
Lubią je płetwonogie, zwłaszcza gęsi śląskie.
Kształt będzie odpowiedni, mam różne rozmiary.
A tych zielonych chyba będę miał trzy pary”.
„Są niebrzydkie, choć skromne” – powiada Ludwika,
Bacząc, by nie urazić miłego Fafika.
„Rozważę każdy kolor i różne fasony,
Każdy kolor, rzecz jasna, tylko nie zielony.
To kolor mego ciała tego jest przyczyną,
Że jeż Antek mnie przezwał skoczną zieleniną”.
„Oj, niedobrze” – rzekł Fafik – „bo moje jest zdanie,
Jakby to polityczne było wręcz wyzwanie.
Z Antkiem jeden jest problem i każdy w to wierzy,
Że muchy ma w nosie i ciągle się jeży.

O ŻABCE LUDWICE I KONCERTUJĄCYM SŁOWIKU (fragment)


Razu pewnego żabka Ludwika
Słuchała latem śpiewu słowika.
Płynęły z dali rozkoszne dźwięki
Jakiejś nieznanej żabce piosenki.
„Chwyta za serce takie śpiewanie
I to mistrzowskie wykonanie.
Dość mam tej ciągłej kumkaniny,
Którą się chlubią moi kuzyni.
Cała rodzina z rechotu słynie
I najgłośniejsza jest w całej gminie.
Choć jestem żabką i kumkam także,
Czynię to jednak bardzo rozważnie.
Potrafię również jak trusia siedzieć,
By dać się innym wypowiedzieć.
Już wiem, co zrobię. Plakat nakleję,
Że będzie koncert w drugą niedzielę.
Choć każdy może bilet otrzymać,
Grzecznie się musi zachowywać,
Bo repertuar bardzo klasyczny
Wykona śpiewak w wieczór muzyczny.
A gołąb Jasio, co mieszka w lesie,
List do słowika mi zaniesie”.
To ustaliwszy, myśli Ludwika,
Jak ma ułożyć list do słowika.
Długo się nad tym mozoliła,
Lecz wreszcie list ten ukończyła.
I aby więcej nie tracić czasu,
Szukać gołąbka poszła do lasu.
A kiedy była już na polanie,
Donośne wszczęła nawoływanie.

Zobacz także inne książki  przygód Żabki Ludwiki

Niezwykłe Przygody Żabki Ludwiki

Razu pewnego żabka Ludwika
List wysłać chciała do prawnika,
By prawomocnie ustalono …

Zabawne Przygody Żabki Ludwiki

Razu pewnego żabka Ludwika
Tort zrobić chciała dla królika,
Bo Miecio-królik w swe urodziny …